„Accu-Chek Ecuador Diabetics Expedition 2010” - relacja z pierwszych dni wyprawy Ilony Kwarty do Ekwadoru

„Accu-Chek Ecuador Diabetics Expedition 2010”.

Część. 1

 Do Ekwadoru przylecieliśmy szczęśliwie. Nasza podróż samolotem z Berlina do Amsterdamu trwała 1h i 20min natomiast z Amsterdamu do Quito z dwoma międzylądowaniami 15 godz. Całość z Czerwonaka do Quito prawie całą dobę.


Quito 

Quito to duże hałaśliwe i śmierdzące od spalin miasto. Prawie na każdym skrzyżowaniu stoi policjant kierujący ruchem. A mimo tego autobusy jeżdżą z otwartymi drzwiami, ludzie wskakują do nich w biegu i w biegu wyskakują. Na ulicach co kawałek można potknąć się o kogoś kto sprzedaje cukierki, zegarki, sznurowadła, fasole, gumy do żucia i kupony przedziwnych loterii. Również dzieci i dorośli wskakują do autobusów próbując sprzedać np. garść (dosłownie) cukierków :))). Byliśmy świadkami jak dwójka ludzi w autobusie skorzystała z takiej niecodziennej oferty. 
To co tu się dzieje, to dla nas, europejczyków jeden wielki chaos. Do tej pory mieszkaliśmy w dwóch hotelach. Ich stan jak również stan wszystkich knajpek i barów oraz sklepików z żywnością jest taki, że nasz SANEPID zamknąłby je w ciągu 5 min. Wszędzie widać pleśń i grzyby ściany poobdzierane. Tu wszystko wygląda jak jedna wielka prowizorka. Jedynie taksówki to nowsze samochody. 
To nasz trzeci dzień pobytu. Póki co zwiedzamy stolice Quito i zapoznajemy się z zwyczajami tutejszej ludności. Chodzimy po tym wielkim mieście i delektujemy się tą egzotyka.

Pichincha (4300m n.p.m.) – wycieczka aklimatyzacyjna 

Jednak pamiętamy, że naszym głównym celem jest próba wejść na 2 wulkany - Cotopaxi (5897 m n.p.m.) i Chimborazo (6300 m n.p.m.) :))
Dlatego już wczoraj weszliśmy na wulkan Pichincha na wysokość (4300 m n.p.m.) - to nasza pierwsza wycieczka aklimatyzacyjna. Jednak wulkan nie był zbyt gościnny, gdyż zlał nas deszczem. Do hostelu wróciliśmy kompletnie przemoczeni bez jednej suchej nitki. Byliśmy tak zziębnięci, że nawet nie poszliśmy kupić czegokolwiek do jedzenia. Od razu poszliśmy spać. 

Rano wstaliśmy na szczęście zdrowi i wypoczęci. Dzisiaj wszystko suszymy, aby jutro już pojechać na drugi wulkan aklimatyzacyjny Ilinizas (5126 m n.p.m.). Co się będzie dalej działo, w miarę możliwości będziemy pisać. 


Pozdrawiamy serdecznie z zachmurzonego i dość chłodnego Quito.


Ilona i Przemek






Galeria zdjęć.

Sponsorem wyprawy Ilony Kwarty był Accu-Chek, relację publikował "MAM PASJĘ"


Część 2.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz